Strona archiwalna

fot_szkolne1
fot_szkolne2
fot_szkolne3
fot_szkolne3
fot_szkolne5

 

O poezji codzienności

W kawiarni „Pod Pikadorem" w Warszawie znowu nie można znaleźć wolnego stolika. Tłok, ścisk, hałas. Dyskusja staje się tym bardziej porywająca, im lampki wina napełniane są z większą częstotliwością. Przy najbardziej obleganym stoliku gromadzą się osoby nadające ton polskiej poezji XX wieku. Obok Juliana Tuwima, Kazimierza Wierzyńskiego i Jana Lechonia zasiadają Antoni Słonimski i Jarosław Iwaszkiewicz. Postanawiają utworzyć, jak się później okaże, najważniejszą formację poetycką dwudziestolecia miedzywojennego - „Skamander". Jak rzeka o tej nazwie oplatała homerycką Troję, jak ze sztuki „Akropolis" Wyspiańskiego „połyska, wiślaną świetlącą się falą", tak Skamandryci nowym nurtem otwierali w poezji do tej pory pozamykane drzwi.

 

 

Do zadymionego, kawiarnianego pomieszczenia usiłuje się przedostać jakiś mężczyzna. Jest nieznanym nikomu, zwykłym człowiekiem, przyszedł prosto z ulicy...Tuwim wita go najserdeczniej. W jednym z pierwszych numerów swojego pisma napisze później: „Wierzymy głęboko w dzień dzisiejszy, którego dziećmi wszyscy się czujemy.  (...) Chcemy być poetami dnia dzisiejszego i w tym nasza wiara i cały nasz program. Nie kusi nas kaznodziejstwo, nie pragniemy nikogo nawracać, ale chcemy zdobywać, porywać, zapalać serca ludzi, chcemy być ich uśmiechem i ich płaczem".

Wkrótce poeci, którzy nie chcą być ograniczani jakimkolwiek programem, stali się afirmatorami prostego życia, które niesie ze sobą wszystko to, co człowiek tworzy, kocha, buduje. Przeciętny człowiek staje się bohaterem, a poeta ma mu służyć, a nie się wywyższać.  Ich poezja zrywa  z dotychczasowym posłannictwem pocieszania Polaków w ojczyźnie będącej pod zaborami, odchodzi od wyznaczników niesionych przez wychowanie chrześcijańskie. Jan Lechoń w swoim utworze „Herostrates" pisze: „A wiosną - niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę". Zmienił się też styl pisania. Unikano pustosłowia, górnolotnych fraz, wydumanych wersów. Mając szacunek do tradycji, Skamandryci podejmowali tematykę życia współczesnego, dnia codziennego. Najważniejszy stał się kult życia, pochwała sił witalnych. Kształt poezji codzienności określa utwór „Manifest szalony" Kazimierza Wierzyńskiego. Podmiot liryczny w tym utworze pokazuje, że poezja powinna być radosna i łatwa w odbiorze. Ważne jest, aby była ona rozrywką, miała umiarkowany stosunek do tradycji, była humorystyczna. Według niego, poeta to ktoś wywodzący się z tłumu, kto opisuje życie codzienne, charakterystyczne miejsca, naturę oraz miasto i jego realia.

 

Potwierdza te projekty Julian Tuwim. W swoim wierszu „Do krytyków" pełny energii i entuzjazmu podróżuje tramwajem. Sprawia mu to radość, kręci mu się w głowie, aż ma „wesoło w czubie i piętach". W sposób żartobliwy wędruje po ulicach wiosną podmiot liryczny w wierszu „Ranyjulek". Przeskakując krawężniki, omijając słupy, uczestnicząc w zbiegowiskach ulicznych ukazuje potrzebę wewnętrznej wolności, beztroski i swobody. Z kolei w utworze „Et arceo" podmiot liryczny nadal nie opuszcza miasta. Czerpiąc cytat z „Pieśni" Horacego: „odi profanum vulgus et arceo" / nienawidzę nieoświeconego tłumu i unikam go/, krytykuje mieszczan i ich puste, nudne życie, jakie prowadzą. O podobnym charakterze jest wiersz „Mieszkańcy". Wyraźna niechęć do życia w utartych stereotypach, zamknięcie w ramach podkreślona  została przez wielokrotne użycie słowa straszne :

„Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach

strasznie mieszkają straszni mieszczanie."

oraz wulgaryzmu „ i zasypiają z mordą na piersi".

Podobnych wyrazów i słów z języka potocznego nie chciał poeta omijać w utworze „Do prostego człowieka". Jest to swoisty apel do tłumu zwyczajnych obywateli, aby bronili się przed egoistycznymi decyzjami elit rządzących, np. w sprawie wojny. Dlatego uzasadnione są zwroty: „tłuste szuje", „rozchami", „rozścierwi". Również wiersz „Rewizja" przedstawia prawdziwe oblicze  władzy. Zagubiony podmiot liryczny staje się ofiarą, aresztowany.

Opowiadający o uczuciach, przesiąknięty nostalgią i tęsknotą nastrojowy wiersz o miłości

„Przy okrągłym stole" stał się przebojem poezji śpiewanej przez diwę polskiej piosenki aktorskiej-Ewę Demarczyk. „A przecież wszystko tam zostało, nawet ta cisza trwa wrześniowa" ten fragment opowiada o silnych przeżyciach ludzi, którzy wracają pamięcią do rzeczy, przedmiotów, mieszkania. Być może ich po prostu już nie ma, została tylko „cisza"...

            Pomiot liryczny w tego typu utworach Juliana Tuwima wypowiada się językiem potocznym, opowiada o sprawach zwyczajnych ludzi. Dba o tych, którzy są radośni i cierpią, kochają i nienawidzą. Czasami żartobliwie mówi i pochwala beztroskie życie, czasami krytykuje jego marazm. Ta poezja codzienności była wyznacznikiem twórczości polskiej w okresie międzywojnia XX wieku.

 

            Po kilkudziesięciu latach wyzwanie pisania poezji codzienności podejmuje Miron Białoszewski- poeta, dramatopisarz, dziennikarz i aktor.  W swojej twórczości wielokrotnie daje dowody zafascynowania egzystencją „człowieka prostego"/Cz. Miłosz-„ Który skrzywdziłeś"/ czy przedmiotami codziennego użytku. W tomiku wierszy O obrotach rzeczy w wierszu „Autoportret radosny" opowiada o swoich uczuciach i radościach w zwyczajnych sytuacjach życiowych. Z kolei w utworze „Ballada z makaty" w sposób żartobliwy opisuje roztańczona dziewczynę w warzywnym ogrodzie. Dynamika, ekspresja i niezwykle poetycki obraz, ale ukazujący miejską rzeczywistość uwypukla się w wierszu „Karuzela z madonnami". Tym bardziej realny, gdy słyszany w niesamowitej interpretacji muzycznej, wspomnianej już, Ewy Demarczyk. Motyw miasta ujawnia się jeszcze w innych utworach w tym tomiku np. „Filozofia Wołomina" czy „Rozprawa o stolikowych

baranach". Białoszewski bawi się słowem, wymyśla neologizmy, ciekawie rozmieszcza tekst. Jego utwory w tomikach „Mylne wzruszenia" i „ Rachunek zachciankowy" obfitują w językowe eksperymenty, zmieniają brzmienie wyrazów i niekiedy sens. Jednak najciekawszy wydaje się utwór „ Szare eminencje zachwytu", w którym z pasją godną mistrza opisał łyżkę durszlakową.

„/.../ gdy podnieść twoje wydrążone

pół-globu

dokoła oczu,

pod powietrze.

Jakżeś nieprzecedzona w bogactwie,

łyżko durszlakowa!"

Białoszewski, zafascynowany codziennością, przedstawia rzeczy zwykłe w sposób poetycki, uznając, że wszystkie zasługują na poetycką oprawę. Może też stąd wzięły się jego pasje lingwistyczne. Czytając jego wiersze, czasami ma się wrażenie, że poeta celowo robi błędy językowe, manipuluje składnią i zapisem wersów, twierdząc, że „zaczęło się wszystko od mówienia, a nie od pisania". Stąd sylabizowanie, głoskowanie, naśladowanie gaworzenia dziecka.

Nie jest łatwo naśladować tego mistrza. Jednak współczesnym artystom XX wieku poezja codzienności również jest bliska. W różny sposób przedstawiali oni swoją twórczość.

Wisława Szymborska mówi „umrzeć, tego nie robi się kotu", w czasami groteskowy sposób przedstawia poważne tematy.

Jarosław Marek Rymkiewicz pyta: „Co zostało z Pascala?" i odpowiada: „każdy listek ma  z swoje osobne milczenie".

Józef Baran w „Balladzie telefonicznej" podziwia „po nitce do kłębka słuchawki z dwu przeciwnych stron".

Obecnie dużą popularnością wśród młodzieży, być może również ze względu na liderowanie od 1993 roku zespołowi rockowemu „Świetliki",  cieszy się współczesny poeta Marcin Świetlicki.          Znany także ze współpracy z wieloma artystami, m.in. z Bogusławem Lindą oraz zagrania epizodu w filmie Artura Więcka pt.: „Anioł w Krakowie". Laureat wielu literackich nagród, np. „Paszportu Polityki", której nie przyjął, wielokrotnie nominowany do Nagrody Nike.

               Powszechnie uznany za outsidera, buntownika i „dobrowolnego wygnańca ze sfery oficjalnej kultury", jak piszą o nim krytycy literaccy, śmiało może zająć miejsce Edwarda Stachury. Oczywiście, oferując czytelnikom doznania, te oczekiwane przez współcześnie żyjących. A jakie one są ?

               Poezja Świetlickiego naszpikowana jest często negatywnymi emocjami. Cechuje ją szorstkość, prawdziwość i codzienność, dominuje język potoczny i realistyczny dialog. Poeta utożsamiany jest z nurtem o,harystycznym, czyli taką koncepcją poezji, która akceptuje potoczność i codzienność doświadczenia ludzkiego jako punkt wyjścia literatury. Często nurt ten jest łączony z „barbaryzmem", czyli obcesowością w formach wyrazu.

               Tomik debiutancki „Zimne kraje" uchodzi za jeden z najważniejszych książek poetyckich ostatnich czasów. W wierszu „Pora śmierci choinek" autor pisze:

 „Mnóstwo bohaterów

porzuconych w śniegu. Zapomniana gwiazda

pozostawiona, zaplątana między

łysiejące gałązki. Bez blasku.

Trzej królowie już w drodze powrotnej

i nic ich nie prowadzi. Wracają do swoich

rzezi."

            W innym wierszu: „Pułapka" mówi:

„Śnieg. Deszcz.

Psy osaczają.

Rozpoznaję niektóre z nich"

 

            Kolejny przykład poezji Świetlickiego /„Frojdy"/:

„Ostatecznie się okazało nienajgorsze.
Dziurawe, ale nienajgorsze.
Poprzez dziury wygląda oko opatrzności,
ono wygląda jak oko rosołu.
Życie.
- Idę do domu - przejęzyczył się -
i wszedł do wanny."

Przykłady tej poezji są dowodem na to, jak rozwija się polska liryka, łącząc nurty powstałe na początku wieku XX ze współczesnością. Na pewno stanowi bastion strzegący przed banałem, pretensjonalnością i myślowym prostactwem. Zaspakaja potrzeby wrażliwych czytelników i śmiało wchodzi w XXI wiek.

Dorota Fibiger

 

 

 

 

Aktualności /do 2023 r./

Projekty: Unijne, rządowe, granty /do 2023 r./

To jest strona archiwalna

aktualne dane znajdziesz na www.sp3pabianice.pl